sie 10 2004

Rozdzial 1


Komentarze: 3

Krople deszczu glosno uderzaly o szybe. W pokoju bylo chlodno. Lezalam na lozku z zamknietymi oczami i modlilam sie w duchu, abym mogla lezec tak jeszcze dlugo. Niechcialam wstawac. Po co? Aby przezyc kolejny dzien w ktorym nic sie nie wydazy i ktory niczego nie zmieni?
Nagle zdalam sobie sprawe, ze do stukania deszczu dolaczyl sie jeszcze inni dzwiek. Otwozylam oczy. Za oknem, na parapecie siedziala piekna biala sowa i patrzyla bezradnym wzrokiem na szybe. Czy to jest normalne, ze do mojego pokoju dobija sie sowa? Chyba nie. No, ale wstalam i wposcilam ja do srodka. Kiedy tylko wleciala opuscila na moje lozko list. Patrzylam na niego jakby mnie zamurowalo. Nic z tego nie rozumialam. List byl zaadresowany wyraznie do mnie.
Elizabeth Evans
Dreaming Drive 18
Dolina Godrika  Londyn
Juz zamierzalam go otworzyc, gdy uslyszalam glos babci.
 -Elizabeth, czy ty sie wreszcie obudzilas? Zejdz natychmiast na sniadanie!
Zawiedziona, szybko sie ubralam i zeszlam na dol. Jesli babcia zaczynala krzyczec lepiej bylo jej sie nie sprzeciwiac.
Sniadanie zjadlysmy nie zamieniajac ze soba ani slowa. Tak bylo zawsze. Nasza rozmowa ograniczala sie do wymiany kilku niezbednych zdan. Babcia nid\gdy nie traktowala mnie tak, jak babcie zwykle traktuja wnuczki. Zawsze gdy na nia spojrzalam widzialam w jej oczach cos jakby zal. Nie wiem czemu...Mozecie wiec sobie wyobrazic moje zdziwienie, gdy po sniadaniu powiedziala do mnie:
 - Elizabeth, musimy porozmawiac.
Staralam sie aby moja mina nie wygladala na zdziwiona, ale nie jestem pewna czy ni sie udalo.
 - O czym babciu?
 - Chodzi o to, ze widzisz, ostatnio troche zle sie czuje... i niedlugo bede musiala pojechac na jakis czas do szpitala... i ... musze przyznac, ze opieka nad toba bedzie dla mnie duzym problemem...
 - Ee...bardzo mi przykro...
Nie widzialam do czego to wszystko zmierza.
Babcia spojrzala na mnie dziwnym wzrokiem. Nie takim jak zawsze. Chyba widzialam w nim troche przyjazni i ciepla...chociaz moze mi sie wydawalo...
 - Otóż napisalam o tym list do twojego ojca... i on zgadzil sie, abym wyslala cie do jakiejs szkoly z internatem...
Teraz to ja na nia spojrzalam. Musialam upewnic sie czy nie zartuje. Nigdy wczesniej nie chodzilam do normalnej szkoly. Zawsze to nauczyciele przychodzili do mnie do domu. Podobno takie bylo zyczenie mojego ojca... ktorego jeszcze nigdy w zyciu nie widzialam... Odkad panietam wychowywala mnie babcia. o swoich rodzicach prawie nic nie wiedzialam. Slyszalam tylko od babci, ze wyjechali gdzies zaraz po moim urodzeniu, nikt nie wiedzial dokad.
 - No wiec, prosze cie abys zaczela sie juz pakowac, pewnie wyjedziesz za kilka dni.
 - Dobrze babciu.
Nie zadawalam wiecej pytan, chociaz mialam niemi zapelniana chyba cala glowe. Bede jechala do prawdziwej szkoly! Za kilka dni!
Pobieglam szybko na gore do mojego pokoju i zaczelam sie pakowac.

lopata : :
Slyth...
10 sierpnia 2004, 16:48
hej to jeszcze raz ja :) nie moge sie wpisac w ksiedze a tam chcialam ci podac adres mojego bloga... wiec zrobie to tutaj :) szlamawslytherinie.blog.pl pozdrawiam:)
Slyth...
10 sierpnia 2004, 16:46
na razie to tylko poczatek, ale bardzo mi sie podoba. jestem ciekawa kim okaze sie twoja bohaterka :) pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
10 sierpnia 2004, 16:12
Świetnie piszesz. Dołanczam Cię do linków. Sama lubie HP a twój fanfik.. naprawde jest dobry. (malkawianka ^^)

Dodaj komentarz